Wyznaczkim poziomu – Maybach
Maybachem nie jeździ się samemu, co nie oznacza, że jego pasażer musi ślepo polegać na kierowcy – nad szklaną przegrodą, którą zamontowano między przednimi i tylnymi fotelami (opuszczana oczywiście elektrycznie), umieszczono panel wskaźników. W limuzynie jest też schładzana skrytka w desce rozdzielczej, rozsuwany dach panoramiczny „elektrotransparent” (można regulować elektrycznie ilość światła przenikającego do kabiny), urządzenie kontrolujące odstęp od poprzedzającego pojazdu i układ wentylacji foteli. Oferowane są również stylowe dodatki: od wykonywanych na miarę walizek i miękkich wełnianych kocy, poprzez kieliszki i kubełek do schładzania szampana wykonany z polerowanego srebra, po humidory (ozdobne pudełka z najdroższych gatunków drewna) do przechowywania cygar w odpowiedniej wilgotności.
Stąd do absolutu
Brytyjski Rolls-Royce chwali się maksymą swojego wielkiego założyciela sir Henry’ego Royce’a: „Zawsze trzeba dążyć do doskonałości. Dlatego trzeba brać to, co najlepsze i robić to jeszcze lepiej. Jeśli doskonałość nie istnieje, trzeba ją zaprojektować!”. Szefowie firmy nie tylko się chwalą. W najnowszym modelu – Phantom – drzwi zamyka się elektrycznie po naciśnięciu małego guzika, a dla wygody pasażerów klimatyzacja ma regulację nadmuchu i temperatury oddzielnie dla każdego siedzenia. Nie trzeba przyciemniać całej tylnej szyby, bo drzwi przesunięto ku przodowi, a zamiast szyby zastosowano w nich małe lusterka. Odbijają i rozpraszają światło tak sprytnie, że nie widać wnętrza kabiny i tego, kto w niej siedzi. W tylnych drzwiach nowy Rolls ma schowki z dwoma firmowymi parasolami (rynienkami odprowadzającymi wodę, a parasole schną szybko, bo zostały pokryte warstwą teflonu).
Luksusowe, miękkie i puszyste dywaniki pochodzą z markowej manufaktury Wiltona, egzotyczne drewno sprowadza się z Azji lub Afryki, a aluminium na ozdoby niczym nie ustępuje używanemu w samolotach myśliwskich. Każdy właściciel nowego Rollsa może się też pochwalić, że jego auto zbudowano ręcznie. Wykończenie każdego egzemplarza Phantoma wymaga blisko 260 godzin, czyli ponad siedmiu tygodni ciężkiej i precyzyjnej jak zegarmistrzowska pracy. Efekt odpowiada innej maksymie Royce’a: „Jakość pozostaje, kiedy od dawna nikt już nie pamięta o cenie”.